Wiktoria Zykowska uczennica trzeciej klasy Technikum Informatycznego
*Wiktoria, co jest Twoją pasją?
Moją pasją jest gra na gitarze, głównie elektrycznej.
*Kiedy postanowiłaś zacząć grać na instrumencie?
Odkąd tylko sięgam pamięcią, czułam potrzebę realizowania się muzycznie. Już kiedy byłam małą dziewczynką, nic nie budziło mojego podziwu tak, jak widok kogoś grającego na gitarze. Za każdym razem czułam silny impuls, który kazał mi grać. Przez pewien czas grałam na keyboardzie, jednak to nie było dla mnie ,,tym czymś”. Zapewne stąd wzięło się przekonanie osób w moim otoczeniu, że kolejny instrument będzie chwilową fascynacją, która niebawem zniknie. Jednak od momentu kupna pierwszej gitary (miałam wtedy 9 lat) codzienne muzykowanie jest nieodłączną częścią mojego życia. Początkowo grałam na gitarze klasycznej, jednak pod wpływem szybkiego postępu, rodzice podarowali mi gitarę elektryczną. Gram na niej do dzisiaj i bardzo dobrze mi służy.
*Jesteś samoukiem, czy też może uczestniczyłaś w zajęciach muzycznych?
Mogę powiedzieć, że tak, jestem samoukiem. Pierwsze kroki z gitarą stawiałam w domu. Samodzielnie opanowałam podstawy i nauczyłam się prostych melodii, a nawet paru riffów. Jednakże w celu doskonalenia swoich umiejętności postanowiłam zacząć uczęszczać na lekcje gry na gitarze. Dziś mogę śmiało stwierdzić, że nie było to dobrym rozwiązaniem… Na zajęciach grupowych, czy też indywidualnych, przerabiałam repertuar, do którego byłam zmuszana. Proponowany przeze mnie materiał nigdy nie był realizowany ze względu na rzekome trudności, jakie powinnam z nim mieć. Takie podejście było niezwykle ograniczające i demotywujące. Repertuar, po który sięgam podczas występów, opracowuję samodzielnie, bez czyjejkolwiek pomocy i bardzo dobrze na tym wychodzę. Poziom, jaki reprezentuję dzisiaj jest w całości moją zasługą i sama na to zapracowałam. Tak więc, jestem samoukiem.
*Kim się inspirujesz? Największą inspirację stanowią dla mnie rockowi i metalowi muzycy z dawnych lat. Bardzo często sięgam po utwory Aerosmith, AC/DC, grupy Queen, Nirvany, zespołu Metallica, czy też Jimiego Hendrixa. Natomiast największą świętość stanowi dla mnie zespół Guns N’ Roses, a Slash jest niczym gitarowe bóstwo. To właśnie on jest moją największą muzyczną inspiracją.
*Jak wspominasz swój pierwszy występ?
Mój pierwszy występ odbył się na pokazie talentów w szkole podstawowej. Pamiętam, że zagrałam wtedy utwór zespołu Metallica pod tytułem ,,Seek and Destroy”. Byłam tak zestresowana, że aż trzęsły mi się ręce! Jednak w chwili, gdy chwyciłam gitarę i zaczęłam grać pierwsze dźwięki, poczułam się jakbym była tam zupełnie sama. Tylko ja i gitara. To było piękne uczucie. Od tamtego momentu nie stresuję się przed występami.
*O czym marzysz?
Moim największym marzeniem jest zrealizowanie jakiegoś dużego muzycznego projektu. Biorąc pod uwagę kierowane do mnie w ostatnim czasie propozycje współpracy, sądzę, że w przyszłości będę miała duże powodzenie w spełnieniu tego marzenia. Czy rzeczywiście osiągnę ten cel? To się jeszcze okaże. Mam jeszcze kolejne marzenie, które już się po części spełniło… Zawsze chciałam wystąpić na jednej scenie z moim idolem, Slashem. Wprawdzie nie zagraliśmy razem, ale mogłam podziwiać jego mistrzowskie popisy na gitarze z pierwszego rzędu w łódzkiej Atlas Arenie, gdzie 12 lutego tego roku dał niesamowity koncert. Wspierał go Myles Kennedy na wokalu i muzycy z The Conspirators. To była dobra okazja do zobaczenia legendy rocka i doświadczonych muzyków w akcji. Już teraz wiem, że kolejny taki występ będę oglądać ponownie z pierwszego rzędu.
Dziękuję za rozmowę i życzę spełnienia wszystkich marzeń
Lidia Barszcz